ETNOGRAFICZNA TAJEMNICA BARTKA Z PIEKŁA
W ODSŁONIE „MUZEUM BEZ ŚCIAN”
„Bo piękno na to jest, by zachwycało.
Do pracy – praca, by się zmartwychwstało.”
C.K Norwid
Czasem szukamy bohaterów bardzo daleko, często chcielibyśmy aby stawali się nimi ludzie niezwykli. A życie przynosi wiadomość, że bohaterem był ktoś, kto nie wyróżniałby się niczym szczególnym gdyby nie ta jedna cecha, która odróżnia go od reszty ludzi. W słowach poety tkwi prawda, że „kształtem miłości jest piękno” i jest ono zawsze praktyczne, a uzyskuje się je przez pracę i poświęcenie.
W cyklu „Muzeum bez ścian” wysłuchaliśmy za sprawą pani kustosz Iwony Rosińskiej pasjonującej historii Jana Kowalewicza, zwanego Bartkiem z Piekła, który całe życie spędził w wielkopolskim lesie nieopodal Leśniczówki Papiernia. Obdarzony licznymi talentami marzył aby zostać nauczycielem. Niestety z biedy musiał bardzo szybko zakończyć edukację. Pisał kroniki i prenumerował czasopisma. Interesował się polityką. Świetnie znał się na roślinach. Miał niezwykłe serce. Po wojnie ukrywał przed wojskami radzieckimi syna hrabiego Bojanowskiego. Na podstawie odnalezionego dziennika wiemy, że bezbłędnie i kaligraficznie pisał, znał język niemiecki, mówił po francusku i po łacinie. Gdzie i kiedy się ich nauczył?
Na zachowanych fotografiach widać przygarbionego starca w łachmanach i ludzi, którzy przyjeżdżali do niego zewsząd po pomoc i radę widząc w nim mędrca. Świadkowie opowiadali o bijącej od Bartka godności i dumie, jakiejś przedziwnej sile i mocy zupełnie nie pasujących do wizerunku żebraka. Zawsze samotny i niezrozumiany, często wyśmiewany przez prostych sąsiadów i głodny. W sensie materialnym nie miał dosłownie nic. Żył z tego co przynieśli jemu ludzie, najmował się do okazjonalnych prac. Ale tak naprawdę był tytanem swoich wartości i nigdy, nikogo o nic nie prosił.
Z wdzięczności, że Polska odzyskała niepodległość postanowił usypać kopiec, który stał się dziełem jego życia, docenił w ten sposób Thomasa Woodrowa Wilsona. Własnymi rękoma, prostymi narzędziami, usypał sporej wielkości górę. Z początku wykorzystywał do tego taczkę, gdy się rozpadła- wiadra na nosidłach, później uplecione przez siebie koszyki a dokończył pracę ciągnąc za sobą piach na zwykłej łopacie. Trwało to prawie 20 lat. Kopiec istnieje do dziś, pokryły go drzewa, na jego szczycie jest wbita mała flaga amerykańska.
Bartek z Piekła, klasyczny pozytywista, poprzez swoją codzienną pracę, udowodnił, że jest wielkim Polakiem i patriotą. Ilu jeszcze takich bohaterów żyło wśród naszych bliskich i często nikt o nich nie wiedział?
Dziś, gdy świat jest na wyciągniecie ręki, postać Jana Kowalewicza zastanawia siłą charakteru i umiejętnością okazania wdzięczności. Daleko stąd żyją ludzie, którzy maja znacznie mniej niż my, w bogatej i sytej Europie ale może warto zadać pytanie: „co zrobiłbyś gdybyś obudził się nazajutrz tylko z tym, za co podziękowałeś wczoraj?…”
H.K